Nawrócenie św. Teresy od Jezusa
Agnieszka Afek

Agnieszka Afek

I rok Studium

W wielu powszechnie publikowanych notach o „Księdze mojego życia” możemy przeczytać, że to pierwsze dzieło św. Teresy od Jezusa, oraz że jest to autobiografia, w której Święta opisuje swoje życie od dzieciństwa do założenia pierwszego klasztoru karmelitanek bosych w Avila. Mówi się także, że książka nie zawiera jedynie wspomnień św. Teresy, opowiada także o rozwoju duchowym, na który składają się trzy główne tematy: opis grzechów i nielojalności Świętej, doświadczenie modlitewne Teresy oraz wielkie łaski udzielone jej przez Pana. Następuje więc proces, który trwa wiele lat. Jednym z jego elementów jest etap nawrócenia św. Teresy, przywoływany szerzej w rozdziałach 7 i 9 „Księgi mojego życia”.

Rozdział 7 „opisuje okoliczności, w których zaczęła tracić dary, które Pan jej uczynił, i jak zgubne życie zaczęła prowadzić”. Rzeczywiście tu zaczyna się dramat w życiu Świętej, znajduje się w złożonej sytuacji. Przy dużej swobodzie panującej w klasztorze ma wiele kontaktów i przyjaźni świeckich, utrzymuje wiele bliskich relacji (także przy pozyskiwaniu darczyńców dla klasztoru), co powoduje, że ze swoją wrażliwością czuje się coraz bardziej związana i odpowiedzialna za ludzi, z którymi się spotyka. Demon podpowiada jej, że winna się w tej dziedzinie coraz bardziej poświęcać oraz, że wątpliwe jest łączenie tej działalności z praktykami modlitewnymi, które jeszcze w ostatnim czasie mocno doceniała. Pewnego dnia, po dobrym - jak jej się wydawało - spotkaniu z pewną osobą, ma widzenie duszy: „Uobecnił się przede mną Chrystus z wielką surowością, dając mi do zrozumienia, jak bardzo ciążyło Mu to spotkanie”.[1] Demon jednak uspokajał ją, że nie ma nic złego w tej, ani innych relacjach i mimo kolejnych ostrzeżeń (spotkania z ropuchą, czy rozmowy ze starszą zakonnicą) Święta pozostaje przy tych rozrywkach należących do świata i popada w acedię. Ciągle doradza innym jak mają się modlić, wspiera w decyzjach, realizuje obowiązki w klasztorze, jednak czuje się nieautentyczna. Ma poczucie oszukiwania innych, ponieważ na zewnątrz zachowuje pozory dobra. W tym stanie rozproszenia rezygnuje z regularnej modlitwy wewnętrznej i budowania bliskiej relacji z Bogiem, myśląc, że byłoby to objawem braku pokory i że jest jej niegodna. Żyje w zaślepieniu i zamyka się w ten sposób na dalszy rozwój duchowy.

Punktem, który pomaga jej wyjść z tej sytuacji staje się choroba i późniejsza (w grudniu 1543 roku) śmierć ojca, którego sama wcześniej wprowadziła w świat modlitwy myślnej. W tym zamknięciu we własnej klatce, drgnęło jej sumienie. Uświadamia sobie prawość życia ojca, ma wrażenie, że jego też oszukuje i sama decyduje się na poprawę i nawrócenie. Konsultuje się z o. Wincentym Barron, dominikaninem - spowiednikiem ojca, także po to by nie patrzeć na niego jedynie przez pryzmat własnej miłości. Teresa zewnętrznie czuje się wierna Jezusowi, ale w sercu odczuwa stały brak lojalności. Brak modlitwy wewnętrznej poruszającej, to co najgłębsze w człowieku, odcina ją od Boga. Czuje się zamknięta na żywą relację z Jezusem. Sama spowiedź pomaga jej rzeczywiście rozliczyć się z życiem, i wyjść z postawy subiektywizmu. Wspomina: „ Wyspowiadałam się u niego, a on z troską zabrał się za poprawę mojej duszy i uświadomienie mi zagubienia, w którym żyłam. Polecił mi, abym przystępowała do komunii co 15 dni. I powoli, zaczynając nawiązywać z nim coraz bliższą relację, omówiłam z nim sprawę mojej modlitwy. Powiedział mi, abym jej nie porzucała, że w żaden sposób nie mogła mi przynieść nic innego, jak tylko pożytek. Zaczęłam powracać do niej – choć nie uwolniłam się jeszcze od tych sytuacji – i nigdy więcej modlitwy myślnej nie porzuciłam”.[2]

Ponad 10 lat zajmuje jej nawrócenie. Jest to czas trudnego i długiego zmagania, wreszcie w roku 1554, kiedy Teresa ma 39 lat, następuje moment jej nawrócenia. Wpływa na to kilka kolejnych zdarzeń opisanych w rozdziale 9 „Księgi mojego życia”. „Opowiada, jakimi sposobami Pan zaczął przebudzać jej duszę i dawać jej światło w tak wielkich ciemnościach, i umacniać jej cnoty, aby Go już nie obrażała”.

W Wielkim Poście do klasztoru przybywa na jakąś uroczystość obraz. To przy nim stwierdza, że nie będzie się Panu dłużej sprzeciwiać. „Było to wyobrażenie Chrystusa, bardzo poranionego, i tak nabożne, że widząc Go takim czułam się cała poruszona, gdyż ono dobrze przedstawiało to, co Pan dla nas przeszedł. Tak mocno poczułam, jak źle odwdzięczyłam Mu się za te rany, że – zdaje mi się – serce mi się rozdzierało i upadłam tuz przy Nim cała zalana łzami, błagając Go, aby mnie już raz na zawsze umocnił, abym Go już nie obrażała”.[3] Św Teresa ma wielkie nabożeństwo do Marii Magdaleny, zalana łzami prosi ją o wstawiennictwo, bo jak sama mówiła, nawróceni grzesznicy są jej bardzo bliscy. Trwając przy obrazie Chrystusa, złożyła w Nim całą ufność: „ wydaje mi się, że powiedziałam Mu wówczas, że nie podniosę się stamtąd, dopóki nie sprawi tego, o co Go błagam. Wierzę, z całą pewnością, że przyniosło mi to pożytek, gdyż od tamtego czasu bardzo zaczęłam się poprawiać”.[4]

Do jej rąk trafia nowy hiszpański przekład „Wyznań” św. Augustyna. W jego nawróceniu święta odnajduje samą siebie. „i gdy zaczęłam czytać Wyznania, zdawało mi się, że widziałam w nich samą siebie. – Zaczęłam gorąco polecać się temu chwalebnemu Świętemu. Gdy doszłam do opisu jego nawrócenia i przeczytałam o tym, jak usłyszał ów głos w ogrodzie, zdało mi się nie inaczej, jak tylko, że Pan mi je dał; tak to poczuło moje serce. Trwało to dłuższą chwilę, gdy cała obumierałam we łzach, a w sobie czułam wielkie przygnębienie i znużenie”.[5]

Na skutek czytania wspomnianego fragmentu „Wyznań” następuje akt nakłucia serca. Jest to dla Teresy rodzaj umierania. Jej serce jest umęczone. Wreszcie z oddaniem zaczyna zajmować się modlitwą myślną, a nie rzeczami, które okazywały się dla niej szkodliwe lub niebezpieczne. Bez łez nie ma nawrócenia. Teresa wierzy, że choć sobie nie może ufać, to może zaufać Bożemu Miłosierdziu. Ono nie zawiedzie. Pod koniec 9 rozdziału stwierdza: „A ponieważ Jego Majestat nie oczekiwał niczego innego, jak tylko pewnego przysposobienia we mnie, zaczęły nasilać się dary duchowe w taki sposób, jak to opowiem.”[6]

Teresa buduje swoje ludzkie relacje, poszerza je i doskonali. Jednocześnie skupia się finalnie na obcowaniu z „aniołami” i ludźmi praktykującymi modlitwę myślną. Na tym polega jej nawrócenie. Buduje przyjaźń z Jezusem, uczy się układać relacje z ludźmi. Pan powołał Teresę od Jezusa do wielkich rzeczy; odnawia zakon i zakłada jego nową gałąź, staje się dla wielu wzorem i nauczycielem modlitwy oraz życia duchowego. Doświadczywszy własnej słabości i tak długiego czasu walki i nawrócenia Teresa finalnie polega już tylko na Bogu.


[1]Św. Teresa od Jezusa, Księga mojego życia, wyd. Flos Carmeli 2010, rozdz. 7, 6
[2]Ż 7, 17
[3]Ż 9,1
[4]Ż 9, 3
[5]Ż 9,8
[6]Ż 9, 9

error: Zawartość została zabezpieczona. Dziękujemy za zrozumienie