Modlitwa wstępna:
Święta Edyto, która gorliwie poszukiwałaś Prawdy, naucz nas, byśmy potrafili uczciwie spojrzeć na jakość naszej codzienności. Ty, która nie uchyliłaś się przed ostateczną ofiarą ze swojego życia, prowadź nas, byśmy nie uciekali przed małymi ofiarami, o które prosi nas Bóg.
5 sierpnia – Dzień szósty
„«[…] im więcej znaków i potwierdzeń wiary, tym mniej w niej zasługi». Wszystko wskazuje na to, że Bóg niechętnie objawia się przez cuda. Czyni je wtedy, gdy pragnie «kogoś do wiary doprowadzić albo z innych powodów mających na względzie Jego chwałę czy chwałę Jego świętych. Wiele więc z zasługi wiary tracą ci wszyscy, którzy znajdują szczególne upodobanie w znakach nadprzyrodzonych». – św. Edyta Stein „Wiedza Krzyża”
Rozważanie:
Czasem tak bardzo chciałbym, żeby wydarzył się cud. Jakieś uzdrowienie, czyjeś nawrócenie, jakaś nadprzyrodzona zmiana. Czasem otwieram Pismo Święte w losowym miejscu i liczę na odpowiedź na swoje pytanie. A Bóg milczy. Milczy, bo chce, żebym zaufał. Jemu i sobie. Największe cuda, jakie Bóg czyni, nie są wcale spektakularne. To nie wielkie uzdrowienia czy wielkie nawrócenia. Nie, największym cudem są te maleńkie, niedostrzegalne zmiany, które zachodzą w naszych sercach i duszach wtedy, gdy podejmujemy swój codzienny krzyż.
Gdy nie czekając cudu – działamy, robiąc to, co w naszej mocy, a resztę pozostawiając Bogu. Czy czekam na jakiś cud? Czy pragnę potwierdzenia, że podążam we właściwym kierunku?
Co mogę zrobić dziś, nie czekając na znak od Boga?
Święta Edyto Stein, módl się za mną, bym nie pragnął znaków ani cudownych objawień, lecz umiał iść za Chrystusem w ciemności wiary.
Ojcze nasz… Zdrowaś Mario… Chwała Ojcu…