Każdy chyba słyszał o Camino de Santiago, najpopularniejszym szlaku pielgrzymkowym w Europie, który zmierza do Santiago de Compostela w Galicji, w północno-zachodniej Hiszpanii. Trudno stwierdzić czy dziś oznakowane znakiem żółtej muszli na granatowym tle ścieżki i drogi częściej przemierzają osoby głęboko wierzące, chcące wejść w głębszą relację z Bogiem czy turyści, którzy wyruszyli na ten modny dziś szlak, by poznawać zabytki i kulturę lub zaznać dreszczyku emocji.
Mało kto wie natomiast, że na południu Hiszpanii od kilku lat można na pielgrzymkowym szlaku Camino de san Juan de la Cruz przemierzać drogi i podziwiać krajobrazy, które wdużej mierze stały się dla św. Jana od Krzyża, karmelity bosego i mistyka z XVI wieku, inspiracją do napisania „Pieśni Duchowej”, To niewątpliwie jedno z najważniejszych dzieł świętego – poemat i zarazem traktat teologiczny wynikający z własnych doświadczeń karmelity, w którym opisuje drogę duchową człowieka, a dokładniej – co spotyka duszę na drodze poszukiwań Boga, by zanurzyć się w Jego miłości.
Droga św. Jana od Krzyża to szlak pielgrzymkowy przebiegający przez Sierra de Segura między Caravaca de la Cruz a Beas de Segura. W sumie ok. 150 km ciągnących się między górami, lasami, rzekami, miasteczkami, wioskami i polami z lawendą czy gajami z drzewami oliwkowymi. Trasę wytyczano na podstawie szlaków komunikacyjnych z XVI w., które nie raz przemierzał św. Jan od Krzyża. Przebiega ona przez trzy regiony autonomiczne:
(Murcja, Kastylia La Mancha i Andaluzja) i osiem gmin: Beas de Segura, Hornos de Segura, Santiago-Pontones, Nerpio, Moratalla i Caravaca de la Cruz. Dzisiejsze Camino de san Juan de la Cruz to szlak stosunkowo młody, bo powstał w 2016 r. z inicjatywy Karmelitów Bosych z Caravaca i Beas de Segura. W odróżnieniu od Drogi św. Jakuba, gdzie wszystkie drogi prowadzą do Santiago de Compostela, karmelitański szlak można przejść w obie strony, tj. startując albo z Caravaca albo z Beas de Segura. Jednak ten drugi wariant wydaje się być popularniejszy.
Hiszpańscy karmelici, którzy zainicjowali powstanie Camino de san Juan de la Cruz lubią podkreślać, że ta wędrówka wśród pięknych krajobrazów Sierra de Segura sprzyja zatopieniu się w swoim wnętrzu (droga do wnętrza) i przemyśleniom o tym, co najważniejsze. Tak, jak była inspiracją dla autora „Pieśni Duchowej”, którą potem pisał w mało gościnnych murach więzienia konwentualnego w Toledo (tam powstało pierwszych 31 strof). Bo też wielu to dzieło mistyczne streszcza w dwóch słowach – miłość i piękno, a konkretnie Piękno Boga, Chrystusa, człowieka, natury.
To 12. strofa Pieśni Duchowej, które wydają się być doskonałym mottem przewodnim w wędrówce śladami św. Jana od Krzyża.
– Na Camino de San Juan de la Cruz wyrusza się tak naprawdę ze świętym Janem od Krzyża, który ciągle nam towarzyszy na szlaku – mówi Francisco Javier Garcia Lopez, który wraz ze swą żoną i braćmi ze Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych z Caravaca de la Cruz co roku regularnie przemierza te drogi.
Sam Święty, który był też niestrudzonym piechurem (szacuje się, że w czasie swego życia mógł przebył jako zakonnik 20-30 tys. km) miał przebyć tę drogę, jedynie w towarzystwie jednego z mnichów oraz muła, co najmniej kilka razy (udokumentowanych jest siedem jego wizyt w Caravaca de la Cruz), bowiem jako prowincjał wizytował klasztory i spowiadał mniszki.
My naszą pielgrzymkę w grupie słuchaczy Instytutu Duchowości Carmelitanum rozpoczynamy w Caravaca de la Cruz, mieście mocno związanym ze św. Janem od Krzyża, bowiem tam mi.in w grudniu 1586 r. przybył aby założyć klasztor Karmelitów Bosych. To najdłuższy odcinek na szlaku, choć zarazem najbardziej płaski, dlatego w drogę wyruszamy wcześnie rano. Punkt startowy znajduje się w pobliżu klasztoru Nuestra Señora del Carmen, który w XVI wieku zakładał karmelitański święty. Dziś w dużej części wykorzystywany jest jako hotel. W jego sąsiedztwie znajduje jednak mały domek, w którym według tradycji mieszkał św. Jan od Krzyża. I właśnie z tego miejsca wyruszamy na pierwszy etap pielgrzymki. Żegna nas o. Pascual Gil Almela, przeor Karmelitów Bosych w Caravaca, który był zarazem jednym z pomysłodawców wytyczenie szlaku śladami karmelitańskiego mistyka. Dzień wcześniej pokazywał nam w mieście miejsca związane ze Świętym.
Na początek po wyjściu z Caravaca de La Cruz czeka na nas podejście z poziomu 600 m n.p.m. do blisko 1200 m n.p.m na odcinku ok. 7 km. To pierwsze strome zbocza i podejścia na szlaku, a miejscami też wąskie ścieżki. Potem jednak praktycznie aż do końca jest już stosunkowo płasko, bo odcinek przebiega dalej na poziomie 950-1200 m n.p.m. Niekoniecznie oznacza to, że jest łatwo, bo choć szlak wiedzie w większości przez szerokie, płaskie pola obsadzone lawendą, otoczone wysokimi górami, to zmagać trzeba się z prażącym słońcem.
W sumie więc nie jest to bułka z masłem, a przecież św. Jan od Krzyża przemierzając te wypalone słońcem, półpustynne przestrzenie ze stepową roślinnością wcale nie miał łatwiej.
Podróżowanie w tamtych czasach było trochę sportem ekstremalnym. Obszar ten niecałe 100 lat wcześniej graniczył z Emiratem Granady i – jak to w rejonach przygranicznych – nie było tam bezpiecznie. Z tego względu nie były to obszary mocno zaludnione. Tak jest zresztą i dzisiaj, bo rejony te dotyka problem wyludniania. Kamieniste, trudne do uprawy pola mogą być wyjaśnieniem, dlaczego młodzi ludzie niechętnie chcą tam pozostać i wybierają do zamieszkania duże ośrodki.
Nie zmienia to faktu, że trudno odmówić tamtejszym krajobrazem piękna. Może trochę innego niż na bieszczadzkich połoninach – podobna wysokość pasm Sierra de Segura narzuca to porównanie. I drugą refleksję, że góry i natura mogą być piękne na tysiące sposobów. Towarzysząca wędrówce cisza sprzyja kontemplacji i zapewne podobneodczucia mogły towarzyszyć wędrującemu ok. 450 lat wcześniej świętemu karmelicie, którego musiało to zachwycać.
To strofa 5. Pieśni Duchowej, w której św. Jan od Krzyża chce pokazać z jaką łatwością i szybkością Bóg stworzył wszystko, co jest na świecie i, jak podkreśla, pozostawił w tym wszystkim swój ślad. Co więcej, obdarował to, co stworzył swoimi niezliczonymi wdziękami. upiększając je przedziwnym ładem, co też można dostrzec w często surowych krajobrazach między Caravaca de la Cruz i El Sabinar. To niewątpliwie dobra strofa do kontemplacji w trakcie pierwszego etapu pielgrzymkowego śladami św. Jan od Krzyża.
Na tym etapie nie ma większych podejść i przebiega on raczej łagodnie. Daje za to wiele okazji do podziwiania przyrody – reliktowych, wspaniałych drzew iglastych na tle błękitnego nieba, rosnących na stromym skalistym terenie i zboczach. To trochę tak, jakbyśmy podziwiali w Pieninach sosnę na Sokolicy, ale w znacznie większych ilościach. Na dłuższą chwilę zatrzymujemy się w miejscu, gdzie z góry, siedząc na skałach, można podziwiać zbiornik wodny Taibilla. Druga część tego etapu biegnie bowiem wzdłuż dolin rzecznych, które zbiegają się w tym zbiorniku. Szczególnych wrażeń dostarcza zwłaszcza ostatni kilkukilometrowy odcinek przed Nerpio – wciśnięta między ściany skalne Ruta del Zarzalar, ścieżka biegnąca wzdłuż brzegów rzeki Taibilla. Przeprawia się nią wąskimi kanionami idąc po chodnikach zamontowanych nad wodami rzeki z łańcuchami zamontowanymi w skałach, które pomagają w przeprawie. Po drodze mija się m.in niewielki, ale malowniczy wodospad. Święty Jan od Krzyża podczas swych wypraw mógł tam spotkać pasterzy zajmujących
się wypasem owiec. Dziś bowiem pozostały tam jaskinie, które stanowiły miejsce schronienia dla pasterzy i zwierząt. Dziś można się do nich wspiąć i obejrzeć, jak wyglądały. Samo Nerpio to nieduże (ok. 1500 mieszkańców) miasteczko z malowniczymi uliczkami i kamiennym mostem z początku XX wieku. W czasach rekonkwisty Nerpio leżało na granicy z Królestwem Granady. Odcinek z El Sabinar do Nerpio nie jest ani przesadnie długi, ani trudny, co może sprzyjać kontemplacji piękna i Boga.
To strofa 36. Pieśni Duchowej. Konkretyzację piękności Boga do pewnego stopnia można znaleźć w tym, co stworzone, o czym mówi fragment
„Chodźmy przejrzeć się w Twojej piękności / Na górę i na pagórek”. Sam Święty tak zaś wyjaśnia to zdanie:
„Chodźmy przejrzeć się w Twojej piękności” – to znaczy postępujmy tak, aby przez praktykowanie miłości dojść do przeglądania się w Twojej piękności w życiu wiecznym. Abyśmy do tego stopnia zostali przemienieni w Twą piękność, byśmy będąc do niej upodobnieni, mogli sami się w niej przeglądać, posiadając już tę samą, Twoją piękność. Do tego stopnia, że gdy spoglądać będziemy na siebie, ujrzymy piękność każdego z nas, bo obie piękności są tylko Twoją pięknością, gdyż pochłonięci zostaliśmy przez Twoją piękność. I tak będziemy oglądać Ciebie w Twojej własnej piękności, a Ty mnie również w Twojej piękności. Można więc powiedzieć, że dla mistyka Bóg jest nie tylko miłością, ale i pięknem. W swych książkach do tego nawiązywał często rosyjski pisarz Fiodor Dostojewski i np. w “Biesach” można przeczytać:
„Wy, mali ludzie, czego wam potrzeba, abyście zrozumieli? Pamiętajcie, że bez Anglików
ludzkość da sobie radę, bez Niemców także, bez Rosjan na pewno, przetrwa bez nauki, bez
chleba, i jedynie bez piękna się nie obejdzie, gdyż bez piękna nie warto będzie żyć na
świecie! W tym cała tajemnica, w tym cała rzecz! Nawet nauka bez piękna nie utrzyma się
ani na chwilę – czy rozumiecie to wy, którzy się śmiejecie? Nauka obróci się w chamstwo”
To długi etap, w którym szlak prowadzi w większości łagodnie pod górę, a najwyższy punkt wędrówki osiąga się w Sierra de Huebras (blisko 1600 m n.p.m.). Jednak gdy rankiem opuszczamy Nerpio, to jeszcze odległa perspektywa, a spotyka nas miła niespodzianka, bowiem miejska orkiestra ćwiczy przed zbliżającą się fiestą (z okazji 1 maja). Miasteczko opuszczamy więc podążając za muzykami, co wprowadza wszystkich w dobry nastrój.
Po wyjściu z miasta i zejściu z głównej drogi, ścieżka prowadzi wzdłuż rzeki Taibilla, którą trzeba będzie kilka razy przekraczać, ale nie jest ona też szczególnie szeroka. Momentami droga św. Jan od Krzyża zbiega się z turystyczną trasą La ruta de los Nogales centenarios, czyli trasą stuletnich drzew orzechowych, więc na tym odcinku zdarzają się spotkania z turystami. Wędruje się spokojnie doliną wśród topoli, wierzb, olch. Na otaczających dolinę imponujących skalach można dojrzeć siedzące na szczytach sępy lub kozice górskie. Po drodze możemy podziwiać Castillo de Taibilla (lub Taibona) – zamek pochodzenia muzułmańskiego, który został zbudowany na skale, na skalistym płaskowyżu obok rzeki Taibilla. Był on ważna twierdzą w okresie rekonkwisty, jako że leżał w bezpośrednim sąsiedztwie Królestwa Granady.
Stamtąd już niedaleko do miejscowości Pedro Andrés. Jest to dobre miejsce na odpoczynek w miejscowej restauracji przed dalszą drogą do Santiago de la Espada, które dziś jest górską wioską, i do której w czasach karmelitańskiego mistyka często zaglądali pasterze.
To wioska bardzo zadbana, z białymi domami. W zajeździe w tym mieście miał się zatrzymać św. Jan od Krzyża. Do dzisiaj w tym budynku w niemal nienaruszonym stanie zachował się oryginalny balkon z końca XVI wieku. W miejscowości, gdzie za ostatnim domem na widnokręgu wyłaniają się dumne góry, uderza cisza i spokój. Krajobrazy i atmosfera tego miejsca nie mogły nie wywrzeć wrażenia na duszy św. Jana od Krzyża.
Czy ślady tego można odnaleźć w 19. strofie Pieśni Duchowej?
W strofie tej dusza Oblubienicy prosi Oblubieńca m.in. o to, by uczynił jej tę łaskę i udzielał się w najgłębszej kryjówce jej duszy. Jak objaśnia mistyk, obliczem Boga jest Jego bóstwo, a górami są władze duszy: pamięć, rozum i wola. Mówi więc dusza: Wnikaj Twą boskością w mój rozum, dając mu boskie poznanie, w moją wolę, dając jej i udzielając miłość Bożą, w moją pamięć, dając jej posiadanie boskiej chwały! Św Jan od Krzyża często też powtarzał, że spojrzeniem Bożym jest miłowanie i udzielania łask.
Santiago de la Espada znajduje się już na terenie Parku Narodowego Sierras de Cazorla, Segura i Las Villas. Zajmuje on obszar 214 300 hektarów i jest największym tego typu chronionym obszarem w Hiszpanii i drugim w Europie. W parku tym swe źródła ma m.in. rzeka Gwadalkiwir. Tutejsze lasy stanowią największy ciągły obszar leśny (las sosnowy) całej Hiszpanii, co widoczne jest w zmianie krajobrazu w stosunku do wcześniejszych etapów. Park Sierras de
Cazorla, Segura i Las Villas gromadzi jedno z najbogatszych zbiorowisk roślinnych obszaru śródziemnomorskiego. Nas zadziwia np., że dobrze znane z naszych z ogrodów piwonie, kwitną między skałami w lesie. Wszystko to sprawia, że na szlaku jest zdecydowanie bardziej zielono (miła odmiana), co niewątpliwie czyni wędrówkę znacznie przyjemniejszą.
Pierwsza część odcinku wznosi się w górę do wysokości ponad 1600 m n.p.m., jednak cała trasa na tym odcinku prowadzi na wysokościach powyżej 1300 m n.p.m., co oznacza, że przewyższenia do pokonania nie są duże. Sam etap też nie jest długi, a druga część trasy to już łagodne zejście. Końcowa część trasy prowadzi równolegle do płynącej w dole rzeki Segura i zapewnia wspaniałe widoki na leżącą poniżej dolinę.
Pontones, które sprawia wrażenie trochę zagubionej, choć sporej wioski w górach, ma swój urok. Tworzy z Santiago de la Espada jedną gminę Santiago-Pontones, z tym, że jednostki administracyjne znajdują się w Santiago de la Espada. Miejscowość może wydawać się senna, ale my jesteśmy przed fiestą 1 maja i wszystkie kawiarnie są pełne ludzi, choć kościół w trakcie Mszy niestety prawie pusty. W tym okresie prawie niemożliwe staje się też znalezienie tam miejsca noclegowego. Może Hiszpanie mają i piękne morze, ale Park Narodowy w Andaluzji też przyciąga swym pięknem.
To strofa 7 Pieśni Duchowej. Ślady Boga można rozpoznać w pięknie natury. Poznajemy Go także poprzez ludzi. W medytacji nad tajemnicą Boga, naturalnym jest rozważanie Jego dzieł. Jednak dusza doświadcza też, że nikt i nic poza Bogiem nie zaspokoi jej pragnienia – „…odczucie, że tak nieogarniona jest Boskość, że nie można jej całkowicie zrozumieć, jest bardzo wzniosłym zrozumieniem” – pisze św. Jan od Krzyża w objaśnieniu do tej strofy.
Stosunkowo krótki etap, na którym dodatkowo z reguły są zejścia, nie podejścia. Prowadzi przez najbardziej zalesiony obszar Sierra de Segura, stanowiący najgłębszą część tego pasma. Szlak jest więc pełen spektakularnych widoków. Przez pierwsze kilometry ścieżek przebiega wzdłuż rzeki Segura mijając miejscowość Pontón Alto. Następnie po ok. 2 km przechodzimy obok nielicznych zabudowań wioski Casas de Carrasco, a potem praktycznie
już przez dużą część etapu nie będzie zamieszkanych ludzkich siedlisk. Można spotkać natomiast resztki zabudowań po opuszczonych wioskach. Niektóre z nich zostały przymusowo wysiedlone w połowie ubiegłego wieku w związku z utworzeniem rezerwatu narodowego.
Ukoronowaniem tego przedostatniego etapu jest widok roztaczający się na wioskę Hornos de Segura położoną wysoko na wapiennym szczycie, nad którą góruje zamek oraz wyróżnia się kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Z samej miejscowości roztaczają się piękne widoki na dolinę Gwadalkiwir i wody zbiornika Tranco. Labirynty uliczek z białymi domami są ozdobione kwiatami. Wieża i mury powstały w czasie okupacji muzułmańskiej, ale w XIII wieku Hornos zostało zajęte przez wojska chrześcijańskie i stało się częścią kontrolowanej przez nich Encomienda de Segura. Hornos, które do dziś zachowuje charakter średniowiecznej osady, leży na wysokości 865 metrów nad poziomem morza, z dala od innych miast i wsi. To rodzi skojarzenia z 35 strofą Pieśni Duchowej.
Jest to piękny hymn pochwalny na rzecz samotności. Jak zauważa św. Jan od Krzyża, jeśli dusza pragnie Boga, żadne towarzystwo nie przynosi jej pociechy. I zanim nie znajdzie Boga, czuje coraz większe osamotnienie. Na początku więc samotność może być pewnym trudem „zapoznawania się z samotnością”. Dopiero po pewnym czasie można się nią cieszyć. Jak podkreśla Święty, zdobywając całkowitą samotność dochodzi się do zjednoczenia ze Słowem Bożym.
To wymagający etap ze względu na strome, nierówne, długie podejścia i zejścia. Trochę mylące może wydawać się, że jej najwyższy punkt to wysokość nieco ponad 1290 m n.p.m – co nie oznacza, że jest łatwo, bo podłoże jest bardzo nierówne i trzeba uważać na osuwające się spod nóg kamienie. Trasa jest jednak piękna – wije się bowiem pomiędzy leśnymi drogami i ścieżkami oraz dużymi skałami. Zbliżając się do celu, kilka kilometrów przed Beas de Segura, trzeba się zmierzyć ze stromym, śliskim zejściem, a potem już kilka kilometrów drogą wśród gajów oliwnych. Licząca ok 5 tys. mieszkańców Beas de Segura jest najbardziej zaludnioną gminą w regionie Sierra de Segura. Znajduje się tam m.in. klasztor karmelitanek bosych San José del Salvador. To klasztor, który założyła matka Teresa w 1575 r., i który św. Jan od Krzyża odwiedzał. My zaglądamy tam następnego dnia, wypoczęci po wymagającym ostatnim etapie pielgrzymki. Inaczej więc niż św. Jan od Krzyże, bo ten, gdy tam przybył po ucieczce z więzienia w Toledo, bardzo poruszył mniszki swoim mizernym wyglądem: “Wyglądał jak nieboszczyk, sama skóra i kości; był tak wyczerpany i wycieńczony, że prawie nie mógł mówić”. Był “bardzo chudy i trupiego koloru”, “…był chudy i zmęczony…; …pozostawał kilka dni zamknięty w sobie i tak niewiele mówił, że wzbudzał podziw”. Aby mu oszczędzić wysiłku i dać chwilę ulgi, przeorysza Anna od Jezusa nakazuje dwóm mniszkom zaśpiewać mu kilka religijnych strof. Podejmują pieśń melancholijną, dzieło ojca Piotra od Anioła:
“Kto nie zna cierpień na tym padole pełnym boleści, ten ani nie zna rzeczy dobrych, ani nie zasmakował miłości: cierpienie jest szatą kochających”.
Święty Jan od Krzyża, słuchając tych strof, doznał jakby wstrząsu ze wzruszenia i bólu, ponieważ – jak sądził – nie doznał wielu cierpień, aby poznać wiele rzeczy dobrych. Obraz przedstawiający tę scenę można obejrzeć w klasztorze w Beas de Segura. Uderza, że miejsce, gdzie kilka wieku wcześniej miała ona miejsce, praktycznie nic się nie zmieniło (poza posadzką). My mamy zresztą to szczęście, że podczas krótkiego spotkania z tamtejszymi karmelitankami, wśród których jest kilka Polek, intonują tę pieśń także dla nas.
To strona 11 Pieśni Duchowej. Jedynym antidotum na ból i rany miłości jest obecność i osoba Umiłowanego. Święty Jan od Krzyża w objaśnieniu do tej strony mówi o trzech rodzajach Bożej obecności w duszy:
„Pierwsza obecność jest przez Jego istotę, przez którą przebywa On we wszystkich duszach nie tylko dobrych i świętych, lecz również w złych i grzesznych, podobnie jak jest we wszystkich stworzeniach. Przez tę obecność daje im życie i byt, gdyby zaś ją usunął, wszystkie stworzenia obróciłyby się w nicość i przestałyby istnieć. Tej obecności nie brak nigdy w duszy. Drugim rodzajem obecności jest obecność przez łaskę, przez którą Bóg mieszka w duszy, podobając sobie w niej i będąc z niej zadowolony. Przez tę obecność nie wszyscy posiadają Boga, gdyż ci, co popadli w grzech śmiertelny, utracili Go i dusza nie może wiedzieć w sposób naturalny, czy go posiada. Trzecia obecność, to obecność przez odczucie duchowe. Wiele bowiem dusz pobożnych nawiedza On swą szczególną obecnością, w różnych przeżyciach duchowych, przez które je orzeźwia, napełnia rozkoszą i radością. Lecz te duchowe obecności, podobnie jak i tamte, są przysłonięte, gdyż z powodu trwania życia doczesnego Bóg nie ukazuje się takim, jakim jest w swej istocie”.
Doświadczenie Bożego piękna sprawia, że dusza nie pragnie niczego więcej niż możliwość jego oglądania. Wie, że śmierć jest warunkiem, aby mogła Go ujrzeć w całym splendorze. Prosi więc Boga: „Zadaj śmierć widokiem Twej boskiej piękności”. Nie lęka się przyjąć śmierci z ręki Boga, ponieważ Mu ufa i Go kocha: „Prawdziwa bowiem miłość przyjmuje z równą pogodą i zadowoleniem wszystko, co jej zsyła Umiłowany, czy to radość i rozkosz, przeciwności, a nawet same kary, jeśli On chce to uczynić…” – wyjaśnia św. Jan od Krzyża. Ostatecznie bowiem dusza kochająca Boga żyje raczej w życiu wiecznym niż doczesnym, gdyż więcej żyje tam, gdzie miłuje, niż tam gdzie żyje.
Jeśli nie masz jeszcze konta to kliknij na przycisk poniżej w celu jego utworzenia.
Utwórz nowe konto