Ze współczesnego tzw. „coachingu” wyrzuca się zupełnie taką ścieżkę rozwoju. Pani Profesor zakończyła pytaniem, czy istnieje szansa, by wznieść ten współczesny „coaching” na wyższy poziom drogi modlitwy, bo nie da się pogodzić tych dwóch podejść. Podczas dłuższej przerwy na poczęstunek mieliśmy także niecodzienną możliwość obejrzenia bogatej wystawy na temat życia, działalności i męczeńskiej śmierci św. Teresy Benedykty od Krzyża, przygotowanej przez Dom Edyty Stein we Wrocławiu. Można było także nabyć karmelitańskie nowości wydawnicze oraz biuletyn Res Carmelitanum. Msza Święta, którą sprawował o. Wojciech Ciak, poprzedzona była półgodzinną adoracją Najświętszego Sakramentu w kościele Św. Trójcy. W homilii Ojciec odniósł się do przeżywanej w tym dniu uroczystości Chrystusa Króla. Nawiązując do Ewangelii, a zarazem do figury Jezusa Nazareńskiego, Króla, przedstawionego ze związanymi rękoma, Ojciec podkreślił, że ludzka przemoc wobec Jezusa jest bezużyteczna, bowiem to On sam się ofiaruje. W modlitwie prosił Go, by On sam dał nam zrozumieć, że nawet zatrzymany przemocą przez ludzi, jest bardziej niż kiedykolwiek wolny z powodu miłości, która będzie się wydawała skandalem i szaleństwem. I by także nas w tę miłość wprowadził. W nawiązaniu do patronki dnia skupienia, Ojciec podkreślił, że w życiu Edyty Stein jest także obecna tajemnica Jezusa idącego na Krzyż. Ona otwarła się na nią i też miała niejako związane ręce, dobrowolnie dając się poprowadzić ku Krzyżowi. O tym, jak przejawiało się to w jej życiu mówi, cytowany przez Ojca, św. Jan Paweł II w Liście apostolskim motu proprio, ogłaszającym św. Brygidę Szwedzką, św. Katarzynę ze Sieny i św. Teresę Benedyktę od Krzyża Współpatronkami Europy”.
Starając się wydobyć główną myśl tam zawartą, można powiedzieć, że św. Teresa Benedykta od Krzyża jako myślicielka, mistyczka i męczennica stała się symbolem przemian dokonujących się w człowieku, kulturze i religii, „w których kryje się sam zarodek tragedii i nadziei kontynentu europejskiego”. Ponadto, „inaczej niż Brygida i Katarzyna, Edyta nie wywodziła się z rodziny chrześcijańskiej. Wszystko w niej jest wyrazem udręki poszukiwania i trudu egzystencjalnego «pielgrzymowania». Nawet wówczas, gdy odnalazła już prawdę w pokoju życia kontemplacyjnego, musiała przeżyć do końca tajemnicę krzyża”. Odnośnie filozofii, którą się zajmowała, „(…) włączywszy się w nurt myśli fenomenologicznej, Edyta Stein potrafiła dostrzec w niej odpowiedź na wymogi rzeczywistości obiektywnej, która nie zostaje bynajmniej wchłonięta przez podmiot, ale jest uprzednia wobec niego i stanowi miarę jego poznania, należy ją zatem badać w postawie skrupulatnego obiektywizmu.